Propozycja pewnej mamy
Taką propozycję ma dla nas Pani Magdalena Michalska-Kieblesz. Zakwalifikowałabym ją do działu: „Proste, pomysłowe, edukacyjne, tanie”. Pasuje, prawda? A gdyby na pojemnikach umieścić napisy: my, koń, kompost – byłoby cudowne otaczanie słowem i zaliczona lekcja czytania globalnego.
A to by się mama zdziwiła, że po zbieraniu półtoraroczniak bez problemu odczytałby wszystkie trzy napisy, że o czterolatku nie wspomnę.
***
Pani Mario, ponownie piszę ale tym razem by podzielić się pomysłem na zaangażowanie dzieci do pomocy, a przy tym zorganizować świetną zabawę.
Może kogoś to zainspiruje.
Ostatnio wyszła nam spontaniczna zabawa, bardzo pożyteczna. Pod jabłonią uzbierało się sporo jabłek, które należało pozbierać i posegregować. Pomijając opis jak doszło do tego czym zbieraliśmy przejdę do sedna.
Moi pomocnicy (4 lata i 1,5 roku) zabrali się do pracy. Mieliśmy 3 pojemniki na jabłka pierwsze było przeznaczone na jabłka do zjedzenia, drugie na jabłka dla koni sąsiada oraz trzecie przeznaczone na jabłka na kompost.
Dzieciaki miały wielką frajdę zbierając je ŁOPATKAMI DO PIASKU i przenosząc do odpowiednich pojemników.
Dzieci miały świetną zabawę, ćwicząc nie tylko motorykę ale i logiczne myślenie. Ja miałam osiągnięty cel: zebrane jabłka. Zabawa miała tę zaletę, że minimalizowała ryzyko użądlenia lub pogryzienia przez owady.
Myślę, że można się doszukać jeszcze innych plusów takiego zajęcia oraz bardziej je urozmaicić. Dodam tylko, że syn 1,5 był tak zaangażowany, że gdy zabrakło jabłek przeniósł się pod śliwkę
Pozdrawiam serdecznie.
M