Śmieciowa konstrukcja i potrzeba tworzenia

Pamiętacie? Zastanawiałam się czy obdarowywanie dzieci wielką ilością kosztownych zabawek ma sens. Czy dzieci takie potrafią marzyć o czymś mocno i równie mocno się z tego cieszyć? Odpowiedź przyszła sama.

Anielka jest starszą siostrą chłopczyka obdarowanego 21 prezentami gwiazdkowymi. I jej Mikołaj nie poskąpił pięknych upominków. Nie dopytywałam się szczegółowo co stanowiło zawartość paczek, paczuszek i toreb umieszczonych dla niej pod choinką. Zabawki z pewnością były ładne i dobrej jakości.

cb

Kilka dni temu mama odesłała Anielkę do jej pokoju by zrobiła tam gruntowne porządki. Dziewczynka długo nie wychodziła z pomieszczenia i mama miała powody przypuszczać, że w pokoju Anielki dokonuje się coraz większy błysk.

Po długiej nieobecności Anielka wyłoniła się  z pokoju ze swoim dziełem. Okazało się, że przez cały ten czas tworzyła konstrukcję, która miała służyć jej ulubionym pet shopowym zwierzątkom.

Wielkie pudło dziewczynka podzieliła na pół kartonową przegrodą. Jedna połowa tworzyła sypialnię z piętrowymi łóżeczkami wykonanymi z plastikowych wytłaczanek. Dwie puszki po kocim jedzeniu podtrzymywały podest, na którym znalazły się liczne, niezbędne zwierzątkom przedmioty.

Drugą połowę konstrukcji zajęła estrada, na której pet shopy mogły grać, śpiewać i podrygiwać do woli w rytm rock and roll’a. O gatunku muzyki informował misterny, wyklejony z kolorowych koralików napis na ścianie.

Niżej znalazły się podesty dla koncertujących artystów (też z puszek po jedzeniu dla kotów). Na nich Anielka ułożyła własnoręcznie wykonaną kartonową  gitarę z misternie naciągniętymi strunami z nici, bębny oraz miniaturowe mikrofony. Wszystko własnej roboty.

Kiedy obejrzałam pracę dziewczynki przez skype’a, a potem dotarły do mnie fotografie konstrukcji – zadumałam się.  Dziecko przebywało w pokoju, w którym na półkach czekało mnóstwo zabawek. Sięgnęło zaś do kleju, kartonu, koralików, zakrętek i zużytych puszek by wykonać całkowicie swoje dzieło, wymagające uwagi, wysiłku, czasu i łamania głowy…

Czy to nie powinno dać do myślenia? Niedługo po wyłuskaniu spod choinki stosu bajkowych zabawek, dziewuszka zajmuje się tym, co wymaga pomysłowości, kreatywności i daje radość tworzenia…

I w tym – zdaniem babci – zawiera się wyższość puszek po kocim jedzeniu nad elementami Playmobile. Lepsze mogą być tylko… książki!

cv

 

2 odpowiedzi na „Jak Felicja mała mamę wybierała… jeszcze jedna historia z pozytywnym zakończeniem…

Mamanadwa pisze:

Też o to walczę w rodzinie. Zdecydowanie lepszą zabawę zapewnia zabawa w tworzenie „swoich” zabawek niż odzieranie dzieci z możliwości jakie daje wyobraźnia wpychając im w ręce stosy plastikowych bubli. Bardzo też lubimy gry do których zasiada cała nasza czteroosobowa rodzina. Zabawa przednia i wspaniale spożytkowany czas. Pozdrawiam

MT-K pisze:

W zupełności się z Panią zgadzam. Przy czym – nie jestem wrogiem zabawek w ogóle. Rzecz w tym, by dzieci były obdarowywane z umiarem i by zostawić im miejsce na tęsknoty i marzenia.
Gry są SUPER i dłuuuugo można byłoby wymieniać ich zalety (stymulują mnóstwo procesów intelektualnych), ale najważniejsze – pozwalają budować więzi i uczą jak BYĆ RAZEM!!
Pozdrawiam serdecznie :-)