Paniom Helenkom z okazji Ich święta…

Helenka

W jednym z supermarketów przysiadły przy kawie dwie mamy.

– Wybraliście już przedszkole dla Romy?
– Nie, wiesz to straszny problem. Otwieram stronę, a tu w każdym coś
fajnego się dzieje. Jedno stawia na języki, inne na sport, to plastyczne,
tamto ekologiczne. Zwariować można! Nie wiemy, na które się
zdecydować. A wy? Wybraliście coś dla Kasi?

Druga młoda mama jest wyraźnie zakłopotana.
– My… my zdecydowaliśmy się na przedszkole w pobliżu domu. Wiesz,
takie zwyczajne, bez profilu…
– No, coś ty! – wykrzykuje oburzona koleżanka – na dziecku będziesz
oszczędzać?!

– Nie, to nie to – młoda kobieta nerwowo skręca papierową serwetkę –
Tam jest…po prostu tam jest pani Helenka…
– No, to co? – nie rozumie mama pierwsza.
– Bo…pani Helenka była w tym przedszkolu moją nauczycielką. W tym
roku znowu będzie mieć maluszki. Wiesz, to starsza pani, pewno już
czasem sił jej do dzieci brakuje, ale jest bardzo ciepła, taka…matczyna.
Pamiętam jak śpiewała nam kołysanki kiedy już ułożyliśmy się na
leżakach. Dmuchała na otarte kolano. Wycierała zapłakane buzie i
zasmarkane nosy… I bajki nam wyświetlała. Z rzutnika – wyobraź sobie!
Przytulaliśmy się do siebie w zaciemnionej sali…było tak domowo
i…bezpiecznie…

Pierwsza mama wyraźnie nie rozumie. Patrzy z dezaprobatą na koleżankę
spojrzeniem pod tytułem: „A ja i tak wiem swoje, chcecie
przyoszczędzić…”.

***
Niedawno oglądałam jeden z numerów ekskluzywnego pisma dla
nauczycielek przedszkoli. Periodyk jest piękny. Na eleganckim papierze, z
rwącą oko grafiką, z mnóstwem pomysłów na zajęcia z przedszkolakami.

Czego tam nie było – wiersze, piosenki, propozycje ciekawych zabaw
ruchowych, opowieści przyrodnicze, pasjonujące doświadczenia z zakresu
fizyki. Wszystko podane na tacy, można pełnymi garściami czerpać z tej
skarbnicy wiedzy.

I dobrze – pomyślałam, kartkując miesięcznik. Nie
każda nauczycielka obdarzona jest taką inwencją by zaplanowany temat
oblec w interesujące treści. Od tego jest sztab specjalistów pracujących
dla pisma by obmyślali jak te przedszkolne zajęcia uczynić porywającymi,
interesującymi, przepełnionymi mądrymi edukacyjnymi treściami.

A potem pojawiła się refleksja. Czy istnieją konspekty, które nauczą jak
być panią Helenką? Jak zrozumieć dziecko, jego potrzeby w danej chwili,
jego nastroje? Czy istnieje pismo, które nauczy jak otwierać jednego
małego człowieczka na drugiego, równie małego? Czy można pisemnie
nauczyć empatii? Tolerancji? Współczucia? Odruchu by pomóc
słabszemu?

Panie Helenki nie potrafią – być może – zaaranżować ciekawego
eksperymentu fizycznego, który pokaże wodę w różnych stanach
skupienia. Może nie mają do tego sił, albo serca? Ale zatrzymają szereg
dzieci by pieczołowicie umieścić na dłoni maszerującego po chodniku
żuka i ulokować go na pobliskim żywopłocie.

Paniom Helenkom nieznane są efektowne techniki plastyczne, ale kładą się z dziećmi na trawie i spoglądają w chmury by wspólnie wyobrażać sobie, że jedna to profil Baby Jagi, druga jak truskawka…

Panie Helenki dostrzegają, że Krzyś jest smutny i rozmawiają z nim o przyczynie tego smutku, a kiedy okazuje się, że przyczyna leży poza zasięgiem pani Helenki – Krzyś zostaje serdecznie utulony, pogłaskany po buzi, usadzony na kolanach.

Panie Helenki nie wyręczają się odtwarzaczem – same śpiewają kołysanki, często zmęczonym i schrypniętym głosem.

Wychowankowie pań Helenek być może są gorzej wyedukowani niż ich
rówieśnicy z placówek, które wysoko stoją w rankingach. Być może nie
znają nazw wszystkich planet i kontynentów. Najprawdopodobniej nie
startują w konkursach i przedszkolnych olimpiadach.

Ale z pełnym zaufaniem podsuwają pani Helence podrapane kolano – do
podmuchania. Uczą się od swej pani jak być Dobrym Człowiekiem. A
listonosz znosi pani Helence kserokopie świadectw, kartki z wakacji i
zaproszenia na ślub od swoich wychowanków. Bo oni wiedzą jak ważna
jest pamięć o drugim człowieku.