Klimat dla artysty

Zajęcia plastyczne rozwijają dzieci wszechstronnie. Nie tylko doskonalą sprawność małych rączek, ale uczą kolorów, kształtów, przestrzennego planowania, kreatywności, wyobraźni…oj, długo można byłoby wymieniać. I rodzice się z tym zgadzają.

Tak się jednak dzieje, że najczęściej mali artyści otrzymują do dyspozycji kartkę papieru (z reguły formatu A-4) i…kredki. No, bo z pisakami to już zaczynają się schody. Dziurawią kartkę, jeśli nacisk łapki jest zbyt silny, mażą mebel, buzię i ubranie. Nie wszystkie się spierają.

Ciastolina, plastelina, modelina. W przedszkolu niechby były, ale w domu? Dzieciaki takie nieuważne, nieporadne, na podłodze pełno kawałków masy, jak się to to wdepcze w dywan – ciężka przeprawa…

Masa solna? Wdeptuje się jak tamte, na dodatek trzeba przedtem dobrać proporcje i wygniatać. Brrr…

Większość dzieci uwielbia malowanie farbami. Ale to też wymaga zachodu. Na ogół i ubranie i stół nie wychodzą z malowania bez szwanku. No i ten pędzel trzeba bez przerwy płukać, mimo to plakatówki w słoiczkach czy akwarelki w krążkach stale zanieczyszczają się innym kolorem…

Podpowiem jak można stworzyć korzystny klimat dla małych artystów a rodzicom/dziadkom/ nianiom ulżyć nieco ich doli.

My to robimy tak. W przedpokoju na podłodze rozkładam dużą okrągłą ceratę. Na niej lepimy i malujemy. W małych słoiczkach  rozrabiam na stałe różne kolory i odcienie farbek. Najtaniej wychodzi kupić pigmenty w sklepie z artykułami budowlanymi. Każdy słoiczek ma swój pędzel więc nie zachodzi obawa, że czarna farba zabrudzi żółtą gdy niedokładnie wypłuczemy pędzelek. Poza tym przy tym systemie myje się je tylko raz – po zakończeniu malowania.

Na początek uczymy dzieci, by po umoczeniu pędzla w farbie ocierały go o brzeg słoiczka po to by nadmiar farby nie plamił malunków, ceraty i…ubrania.

 

 Musimy wiedzieć o jednym. Im młodsze dziecko, tym większą płaszczyznę powinien mieć papier do malowania. Dwu-, trzylatki malują dużymi, zamaszystymi ruchami. Wielkość A-4 zarezerwujmy dla starszych przedszkolaków i szkolniaków. Do malowania możemy wykorzystać papier do pakowania czy odwrotne strony kart z kalendarza, plakatów. Znakomicie nadają się do tego celu kawałki tapet, kartonów z pudeł i w ogóle wszystko, co duże i niekoniecznie białe.

 Od dzieci w młodszym wieku przedszkolnym nie oczekujmy rewelacji. Na początku zwyczajnie mażą. Podoba im się władza nad pędzlem, spod którego wychodzą zupełnie nieczytelne bazgroły. Często dzieci mieszają kolory, albo pokrywają tło pastelowymi plamami by je potem pracowicie zasmarować czarną lub brązową farbą. Możliwość mieszania barw i uzyskiwania dzięki temu nowych kolorów jest dla dziecka fascynująca.

Nie sugerujmy dziecku, że trawa musi być zielona a słoneczko żółte. Bo niby dlaczego? W baśniowym świecie słońce może być fioletowe a trawa pomarańczowa. Nie zaganiajmy dzieci do rzeczywistego świata i nie czyńmy z nich realistów na siłę.

 Po malowaniu wrzucamy pędzle do miski z wodą i kroplą płynu do mycia naczyń. Pokażmy dzieciom jak należy je umyć i wypłukać, może się to stać ich zadaniem po każdej artystycznej zabawie. Potem zakręcamy słoiczki i niech czekają na kolejne użycie. A ceratę wycieramy ściereczką, bądź wrzucamy do pralki.

Dobrze małych artystów ubrać w fartuszki zrobione ze starej bluzki czy koszuli włożonej tyłem naprzód. Rajstopy też nie powinny być nowe ani białe jak u Majki na fotografii. Dziecko nie może bać się bury za plamę na ubraniu.

Dobrze gdy w domu jest miejsce (np. korkowa tablica) do eksponowania prac małych artystów. Można je także przyklejać masą mocującą na drzwiach czy lodówce.

No i najważniejsze. Nie oceniajmy wyników pracy dziecka. Oceniajmy jego wysiłek i staranie. Jeśli pracowało rzetelnie, z przejęciem. Z pasją – nieistotny jest końcowy efekt. Przecież ono dopiero się uczy. Na superefekty przyjdzie jeszcze czas. W tym wieku oswajamy je z techniką i… tworzymy klimat dla artystycznego wysiłku.