Skończyły się wypowiedzi konkursowe. Pora przymierzyć się do kolejnego konkursu. Ale zanim to nastąpi poczytajcie sobie o zabawie w rymowanki, którą mama Oliwki (3 lata 3 miesiące) wymyśliła dla swojej córeczki. Elementy czytania globalnego mogą towarzyszyć dziecku wszędzie – podczas malowania, konstruowania, na spacerze i w kuchni. Tym razem zaistniało ono podczas… rymowania.
Od jakiegoś czasu rymujemy sobie z Oli przy każdej nadarzającej się okazji. Bardzo lubię taką słowną naukę mimo woli. Nie trzeba nic przygotowywać, można wymyślać różne śmieszne i sytuacyjne rzeczy, a przy tym wszystkim świetnie się bawimy.
Najczęściej mówię jakieś rymy np.: koń – słoń i pytam Oli czy to się rymuje. Zaczynałam od tego że mówiłam rymy i podkreślałam że to się rymuje, później mówiłam dwa słowa które się nie rymują i też to oznajmiałam.
Często zdarza nam się szukać słów wokół nas i szukać do nich rymów, jak nic konkretnego nie przychodzi nam do głowy to wymyślamy jakieś bzdurki i śmieszne słowa byle brzmiały podobnie.
Bardzo lubię taką formę nauki.
Postanowiłam jednak zrobić mini ćwiczenie z obrazkami. Cztery pary rymów oraz opisy umieściłam na tacy pokazując obrazki i zadając Oli pytania naprowadzające. Sama miała stwierdzić czy coś się rymuje czy nie. Później wspólnie czytałyśmy wyrazy i dopasowywałyśmy je do obrazków.
Niestety zadanie nie było tak pociągające dla Oli jak spontaniczne rymowanki ale zrobiła je kilka razy 🙂
A jaki jest Wasz sposób na rymowanki? Macie coś ulubionego? Coś co się zawsze sprawdza?
To pytanie mama Oliwki zadała na koniec. Może ktoś chciałby zabrać głos? Może macie inne pomysły na czytanie/rymowanie?
I jeszcze jedno – Najlepsza nauka to taka właśnie mimo woli, przy okazji. Kiedy jest zabawnie, śmiesznie, absurdalnie – wszystko migiem wchodzi do głowy. Słowo!