Bez baletek nie ma tańca

(felieton na chustkę i piórko gołębie)

Babciuuuu…nudzi 3,5 letnia Anielka, która przyjechała do nas na  wakacje – potańczyłabym sobie…

– To tańcz dziecko.

– Nie mogę.

– Dlaczego, zaraz włączę jakąś muzyczkę…

– Nie mogę. Nie mam baletek! I swojej różowej sukienki do tańca.

Wiesz, babciu, takiej jak mają baletnice.

Ot, problem. Nie da się potańczyć. I co teraz? Trzeba pójść do sklepu. Nabyć sukienkę i baletki. Bo u babci w komodzie leży tylko kolorowa chustka, która zupełnie nie przypomina tej różowej chmury tiulu, czekającej na Anielkę w domu.  Jest gorąco, na wyprawę do sklepu Anielka nie ma ochoty. Na opróżnianie portfela ochoty nie ma babcia…Co by tu?

– Anielko, a gdyby tę chustę upiąć na ramieniu…i…wyobrazić sobie, że to suknia. Taka jak do baletu…

Dziewczynka niepewnie patrzy na chustkę, robi kilka tanecznych podskoków, szukam w radiu jakiejś skocznej muzyki i…patrzcie państwo. Obyło się bez sukienki a i o baletkach baletnica zapomniała zupełnie.

Następnego dnia wracająca ze spaceru z dziadkiem Anielka wita mnie okrzykiem:

– Patrz babciu, jakie piękne pióro gołębia! To będzie  PIÓRO DO TAŃCA! Zobaczysz jaki piękny taniec gołąbka wymyślę w wannie.

Po kąpieli, odziana jedynie w nową chustkę Anielka wykonuje „Taniec z piórkiem” a babcia i dziadek usadowieni na kanapie czują się jak w loży Teatru Wielkiego. Bo i gdzież Jezioru Łabędziemu do tego gołębiego baletu, który uruchomił drzemiące w małej dziewczynce pokłady wyobraźni??