Czy zabawy w czytanie globalne można przenieść na dwór?

Latem zwykle entuzjazm dzieci dla zabaw w czytanie globalne opada. Nie ma się co dziwić. Ciągnie je na dwór. By zatem całkiem nie zerwać z metodą można zabawy przenieść do piaskownicy, parku, ogrodu.

Demonstracja i odczytanie wyrazów może odbyć się w każdym miejscu, w którym malec potrafi skupić się na kilka sekund.

A potem? To co już Wam tam do głowy przyjdzie. W piaskownicy można wspaniale bawić się planszami w memo, pod warunkiem, że  są zafoliowane. Zakopujemy na oczach malucha 2-3 karty, powtarzając: tu zakopię rybkę, tu lizaka, a tu misia. A po chwili: – Gdzie jest miś? A gdzie rybka? I już mamy dwa w jednym – dziecko radośnie ryje w piasku, utrwala wyrazy, a my porcję ćwiczeń na dziś mamy zaliczoną.

Można plansze chować pod kocem, dziecko (o ile już mówi) „losuje” je po jednej i odczytuje. Można chować wyrazy w krzakach czy za drzewami. Dziecko szuka, biega, znachodzi, czyta, mama funduje owacje i całusy, maluch się cieszy – i prysznic pozytywnych emocji robi się sam.

Koparki, taczki, dźwigi, ciężarówki – pojazdy wszelkiej maści bardzo są w czytaniu globalnym przydatne. Wożą – na naszą prośbę – określone wyrazy do żywopłotu, do cioci, do kolegi, do najbliższego drzewa.

Ponieważ na dworze można włączyć w te zabawy o wiele większy element ruchu niż w domu – udają się zazwyczaj wspaniale i dziecko samo się o nie dopomina.

A wszystko – byle nie za długo, byle z radością i zaciekawieniem, byle nie dać się maluchowi  znudzić…

mald110