Konkurs Jesienny – Jak to się zaczęło…
Opowiada p. Anna Karpińska, mama Oliwki, pieszczotliwie zwaną Oli
Czytanie globalne jak i inne elementy edukacji wg Domana pojawiło się w naszym domu za sprawą fantastycznych psychologów dziecięcych, zarażających optymizmem i świetnymi efektami, które uzyskały ich dzieci.
Trafiliśmy do poradni psychologicznej po tym jak córka po 7 miesięcznym pobycie w szpitalu potrzebowała orzeczenia w jakich sferach ma deficyty i co z tym robić. Do dziś cieszę się że to właśnie oni zostali nam poleceni.
Kiedy słuchałam na początku o czytaniu globalnym, nie zastanawiałam się nad tym czy to ma sens u brzdąca, który ma 9 miesięcy czy nie, po prostu była nam potrzebna stymulacja. Pierwsze kroki z metodą Domana były niepewne, pełne wątpliwości a czasem frustracji, że coś idzie nie tak jak chciałam.
Im więcej czytałam i dowiadywałam się o metodzie czytania globalnego tym pewniej czułam się prezentując córce wyrazy. Po niedługim czasie od wprowadzenia przeze mnie zabawy z czytaniem została wydana książka naszych psychologów. Dzięki niej poczułam się już bardzo pewnie, wracam do niej do dziś i nieustająco czerpię z niej inspirację, nie tylko dotyczącą czytania globalnego ale również wiedzy encyklopedycznej czy prezentowania ilościowej matematyki.
Nawet nie zauważyłam, że wsiąknęła we mnie chęć i optymizm w uczeniu swojego dziecka, które na początku była koniecznością. Tym większą radością była dla mnie świadomość, że córka nadrobiła wszystkie zaległości i wyprzedziła większość rówieśników.
Teraz jest dla mnie normalne, że czytamy, liczymy i uczymy się razem przez zabawę. A ja ciągle czuję niedosyt wiedzy i cały czas staram się douczać i szukać nowych, pasujących nam rozwiązań dotyczących nauki przez zabawę.
Mimochodem nauka córki stała się naszą filozofią dnia codziennego i codziennie zbieramy plony w postaci jej zainteresowania całym światem .