A w Poznaniu słońce krzyczy – Maja Laskowska-Najdek, PP 91 „Bajka”
Dziś filmik, który sprawił mi wielką frajdę. Pani Maja sięgnęła po dwuwyrazowe zwroty łącząc rzeczownik z czasownikiem. Ale to nic nadzwyczajnego.
Frajda brała się stąd, że zajęcia przebiegały w ogromnie sympatycznej atmosferze. Dzieci potrafiły się wyciszyć, ale w odpowiednim momencie co nieco pobrykały (krzyczały, skakały i świeciły).
Nauczycielka zastosowała lubiane przez dzieci kolorowe packi na muchy. Niby nic takiego, a znakomicie urozmaicają zajęcia.
Operowano trzema planszami (u mniej zaawansowanych dzieciaków ilość w sam raz).
Ale najciekawszy moment jest na końcu filmiku. Pani Maja tasuje wyrazy i składa niedorzeczny zwrot: „Słońce krzyczy”. Wspaniale! Absurdy są potrzebne w zabawach jak powietrze do oddychania.
Zuzia z rozpędu czyta: „Słońce krzy…” i mityguje się. Przecież była mowa o tym, ze słonce krzyczy, ale plansza mówi co innego…
To wspaniała chwila kiedy dziecko uświadamia sobie, że plansza do niego przemawia.
Do p. Mai należeć będzie przekonanie dzieci, że słońce może krzyczeć, skakać, płakać i piszczeć, a one po prostu muszą być czujne.
Brawo Wiewiórki. Jestem z Was dumna, robicie wspaniałe postępy!