Jania i elementarz… (Jania, 4 lata 7 miesięcy)

Mama Jani opowiada:

Janka. Miała 1,5 roku – 2 lata kiedy z Filipem bawiłam się kartami. I aż się paliła, żeby w tym uczestniczyć.

Nie bawiłyśmy się regularnie, bo mnie szczerze “napisawszy” denerwowało to, ze po wielu sesjach, nadal wiele nie zapamiętywała (chyba za dużo wymagałam od 2-latki) ale często Jania sama przynosiła karty i kosz na zakupy. Nie było innej rady – trzeba było parę minut poświęcić, żeby pobawić się w sklep.

Pomysły na zabawę rodziły się w głowie, czasem przychodziły z internetu (…) aż doszłyśmy do punktu, w którym napisała mi Pani, że powoli będziemy się żegnać z globalnym.

Tylko u nas to “powoli” nastąpiło natychmiast, bo Janka już nie chciała kart, tylko sięgnęła po elementarz (czując się jakby na równi z bratem), książkę i tak syntezowała. Zresztą jak jej pokazałam nieznane jeszcze wyrazy na kartach to też potrafiła litera po literze to przeczytać.

Na razie czerpie ona radość z tego, że przeczytała już swoją pierwszą prawdziwą książkę o Reksiu, drugą o Lewandowskim “Lewy, gola”, a teraz zgłębiamy temat zupy pomidorowej (“Pora na pomidora”). Kalendarz o Babie Jadze też już kilka razy przerobiłyśmy i do niego wracamy

A moja opinia o czytaniu globalnym – to fantastyczny sposób, żeby spędzać czas z dzieckiem i możliwość nauczenia go czegoś. Nie wymaga wielkiego przygotowania (karty można kupić zrobić samemu jak kto woli) i ma nieograniczone możliwości. Daje rodzicowi możliwość kreatywnego rozwoju
.
Myślę, że globalne w dużym stopniu może pomoc dzieciom z trudnościami w mowie, właśnie dlatego, że nieodłączną częścią takich zabaw powinien być prysznic emocji.