Kanadyjskich bałwanków ciąg dalszy…

Kanadyjskim starszaczkom brak śniegu nie przeszkadza, podobnie jak ich młodszym kolegom. Najpierw słuchają wierszyka o bałwanku i do swych zeszytów wklejają napis „lepimy bałwana”. Czytanie globalne zaliczone. Potem można się zabrać za bałwanka (z kosmetycznych płatków) w formacie A-4.

Ale to jeszcze nie wszystko. Przychodzi kolej na historyjki obrazkowe o zimowej tematyce. Kiedy obrazki już ułożone i omówione – starszaki sklejają efektowne bałwanki z papierowych kul. Roboty przy tym nie za wiele, ale za to zostanie nieco czasu, by pooglądać książeczki i nadal połykać czytaniowego bakcyla.

W stylu pracy Pani Gosi z Missisauga ogromnie podoba mi się to, że dzieci nie mają żadnych gotowych podręczników z ćwiczeniami ani kart pracy, jakże modnych w Polsce. Ćwiczenia i zadania są obmyślane na każde spotkanie przez nauczycielkę. Tak jest o wiele bardziej twórczo. Wierzcie mi, po kilku dniach zauroczenia nowością, większość dzieci przedszkolnych ma serdecznie dość swoich książek z zadaniami.

Podoba mi się także to, że dzieci często i swobodnie obcują z planszami i książeczkami. To jeden ze znakomitych sposobów na to, by zaszczepić w malcach szczere uczucie do słowa pisanego…