Do lata jeszcze trochę, ale jego przedsmak w postaci bajecznej, kwiecistej łąki poznawały najmłodsze dzieci w szczecińskiej AME.
Popatrzcie – zielona płaszczyzna udająca łąkę. Plansze z barwnymi wizerunkami kwiatów i najpopularniejszych owadów. Wykonane dużą, bezszeryfową czcionką napisy – i można działać.
Nauczycielka nazywa kwiaty i owady. Potem maluszki zapełniają łąkę nazywając przy okazji układane przez siebie rekwizyty. Wspaniałe połączenie lekcji o otaczającym świecie i czytania globalnego.
Jestem pewna, że maluchy fruwały wokół makiet jak motyle (ruch), bzyczały jak pszczółki (ćwiczenia fonetyczne), „przenosiły” niewidzialny pyłek z kwiatka na kwiatek (doskonalenie małej motoryki), a może nawet szczypały się w pupę udając rozjuszone pszczoły (element absurdu, humoru – prysznic emocji jednym słowem).
Pani Ola to wytrawny pedagog, toteż żadnego z elementów z pewnością nie zabrakło.