Grać, żeby wygrać?

Majka i Jaś uwielbiają grać. Gier u dziadków jest mnóstwo. Z babcią można zagrać w chińczyka, domino lub quiz, z dziadkiem w kości, czarnego Piotrusia albo w wojnę. Ale z każdym z dziadków gra się inaczej.

Babcia zawsze powtarza, że przyjemnością jest być razem i grać. Niekoniecznie musi się wygrywać. Niby tak, ale to tak miło wygrać i jeszcze gdy babcia unosi rękę zwycięzcy w górę, a pozostali ściskają dłoń i gratulują. Przegrany ma gorzej. Nikt mu ręki do góry nie podnosi i jeszcze trzeba gratulować temu, któremu bardziej szczęście dopisało…Ani Maja, ani Jaś nie lubią przegrywać. Oj, nie lubią. Bywa, że któreś z nich nawet się obrazi. Wtedy babcia jest wkurzona i tłumaczy, że ktoś musi przegrać by ktoś inny wygrał. I że trzeba poczekać na swoją kolej by zostać zwycięzcą…


Z dziadkiem jest ciekawiej. Bo dziadek powtarza, że gra się by wygrać. I że nie lubi „letnich” graczy. Maja i Jaś nie bardzo rozumieją co to ten letni gracz. Ale chyba chodzi o to, że można się w czasie gry emocjonować. Jak dziadek. Bo dziadek pokrzykuje, śmieje się, a jak już trafi się wojna to krzyczy tak głośno, że koty pierzchają z pokoju…Przy dziadku nie trzeba ukrywać, że okropnie chce się wygrać…Tak, z dziadkiem jest zdecydowanie ciekawiej. Choć dziadek też wymaga, żeby pogratulować zwycięzcy, co nie jest takie do końca miłe, ale już dobrze – niech będzie – za to fajnie gdy się samemu odbiera gratulacje…

Maja i Jaś zaczęli naukę w szkole sportowej. Pierwsze 3 klasy to będzie ostra rywalizacja by wyłuskać talenty i potem rozwijać je dalej. Po trzech latach można sobie tę rywalizację odpuścić i przejść do zwyczajnej klasy, takiej bez obowiązku wygrywania.

Dziadek się cieszy. Bo taka szkoła to okazja do pracy nad sobą i walki ze słabościami. A babcia jest zmartwiona i powtarza, że małe dzieci dopiero uczą się przegrywać i że w sytuacji kiedy liczy się tylko ten, który wygrywa –  mogą gorzknieć, wątpić w siebie lub stawać się nadmiernie ambitne i wtedy nie będzie się liczyć dla nich nic…tylko wygrywanie.

Które z nich ma rację?